Nowe komentarze  rozwiń
Archiwum    rozwiń

Ze strapontena

o serwisie wyszukiwanie
 

KROKE mi odleciało

KROKE, zespół początkowo kojarzony z muzyką klezmerską, od pewnego już czasu tworzy
własny, cytuję ze strony zespołu „unoszący się ponad granicami, formami i czasem styl”. Za ten styl jest ceniony na świecie (wydali już ponad 12 CD), a w Polsce ma dużą grupę zdeterminowanych fanów.
 


Muzyka klezmerska (klezmer hebr. „כלי” – „narzędzie”, „instrument”; „זמר” – „śpiew”), to obecnie muzyka rozrywkowa związana z kulturą żydowską, grana w lokalach oraz w czasie uroczystości prywatnych. Z czasem utworzyło się kilkanaście nurtów tej muzyki, tworzonych przez różne rody muzyków. Od bardziej religijnej muzyki chasydzkiej po bardziej świecką i rozrywkową. W Polsce prawdziwy renesans tej muzyki nastąpił w latach 90-tych. Powstało wiele grup klezmerskich, tworzonych głównie przez profesjonalnych muzyków, zwłaszcza w Krakowie i Lublinie.

KROKE zaczynał od muzyki klezmerskiej. Od początku był to zespół bardzo profesjonalny i z dużymi ambicjami artystycznymi. Przewodzi mu Tomasz Kukurba, altowiolista i wokalista, najbardziej ekspresyjny i pomysłowy w brzmieniach. Jerzy Bawoł na akordeonie i Tomasz Lato na basie są twórczym uzupełnieniem lidera.

Od muzyki klezmerskiej, zwykłej, rozrywkowej, KROKE odleciał daleko. Ten unoszący się ponad granicami, formami i czasem styl prezentuje, jak dla mnie, poziom zbyt wysoki. Zbyt wysoki, bym go zobaczył lub usłyszał. Nie zrobił na mnie żadnego wrażenia, poza lekka nudą. Jak w cytowanym już przeze mnie szmoncesie: – Wiesz, ożeniłem się! – Bogata? – Tak. Madra? – Tak. Ładna? – No wiesz, to rzecz gustu, mnie się nie podoba.

W programie napisano: KROKE zabierze swoich miłośników i przyjaciół w niezwykłą podróż, w czasie i przestrzeni...

Dla mnie była to podróż samolotem w chmurach - monotonne tło muzyczne. Utwory długie i bardzo podobne, a rozpoznanie krajów, nad którymi lecieliśmy nie było mozliwe. Wszystko mi się pomieszało - Bałkany, Liban, Izrael, Egipt, Turcja...

Ponadto denerwujący ruch sceniczny Tomasza Kukurby, nadmiernie ekspresyjny i na dodatek typu podwórkowego, a także jego vocal, zbliżony do arabskich zawodzeń.

Całą swoją sylwetką zdawał sie mówić do widzów: Kto tak pięknie gra? To ja!!! Prezentował też najwyższą emocję tworzenia swojej muzyki. A tak już jest w showbiznesie, że im więcej emocji na scenie, tym mniej na widowni. Nie rozumiem też, dlaczego lider KROKE zamienił stylowy czarny kapelusz na banalną czapkę.

A kiedyś było tak pięknie. Na przykład urokliwy koncert w Belgii Entre Vues Namur 1998Obok zdjęcia muzyków z tego wydarzenia, Tomasz Kukurba jeszcze w kapeluszu.

Dla porównania warto zobaczyć i posłuchać występu KROKE w Wyższej Szkole Filologii Hebrajskiej z okazji III-go Tygodnia Kultury Żydowskiej w maju 2013 r., zbliżonego w formie i muzyce do koncertu czwartkowego w FN. 

Podobnie jak na koncercie Andrzeja Jagodzińskiego publiczność w Filharmonii była  tzw. własna (czyli miłośnicy, przyjaciele i fani Zespołu) z dodatkiem dziatwy szkolnej, uzupełnianej hurtowo. Dlatego zaskoczył mnie słaby zrazu aplauz widowni, nienawykłej chyba do tak szacownej instytucji koncertowej. Te słabe brawa wyrażały, jak mi się zdawało, raczej współczucie dla rodzin muzyków niż zachwyt nad ich występem. Było to jednak wrażenie błędne. Już od połowy koncertu nieśmiały aplauz narastał, a na zakończenie i bisy - stał się huraganowy, nawet z tzw. lokalnym powstaniem.

Muzyki klezmerskiej najlepiej słucha się chyba w knajpie lub na ulicy. Niezapomniane wrażenie zrobił na mnie koncert klezmerów na Placu Św. Marka w Wenecji latem 2012 roku. Kilku zaledwie muzyków słuchał rozbawiony tysięczny tłum przypadkowych turystów z całego świata, który nie dawał im zejść z estrady do poźnej nocy. Z trudem zdażyliśmy na ostatni prom do San Giorgio Magiore. Wrażenia muzyczne były takie, jakich nawet śladu nie doświadczyliśmy tu, na KROKE w Filharmonii.

W sobotę 22 marca IV Symfonia Beethovena i Lamentate Arvo Pärta. Filharmonicy Warszawscy pod batutą naszego ulubionego artysty Jerzego Maksymiuka, z pianistą, również naszym ulubionym, Marcinem Koziakiem. Ale o tym najlepiej opowiada sam Maksymiuk (link)

20.03.2012. KROKE, Fiharmonia Narodowa, Sala KOncertowa. W programie: kompozycje własne zespołu. Zespół: Tomasz Kukurba - altówka, śpiew, Jerzy Bawoł - akordeon, Tomasz Lato - kontrabas

21.03.2014, godz. 19.30 Orkiestra Filharmonii Narodowej pod dyr. Jerzy Maksymiuka. Solista - Marcin Koziak, fortepian. W programie: Tomasz Sikorski - Struny w ziemi na orkiestrę smyczkową, Arvo Pärt - Lamentate na fortepian i orkiestrę, Ludwig van Beethoven - IV Symfonia B-dur op. 60

Fot. Youtube, strona własna zespołu KROKE

Komentarze         dodaj komentarz
ulla
Przed wielu laty, jako grupa niemiecka zorganizowaliśmy jeden z pierwszych koncertów klezmerskich na jednej z polskich wsi (z opieka policji na tyłach). Była świetna muzyka i... doskonała publiczność. Przeżycie rzadkie, acz wspaniałe! Serdeczne pozdrowienia. UW
2014-03-31
Dodaj swój komentarz
podpis
komentarz
 
Prosimy o przyjęcie do wiadomości, że przed publikacją wpis zostanie zweryfikowany w celu eliminacji treści, których publikacja jest niezgodna z prawem lub narusza dobre obyczaje.
 
 
 
© 2010-2019 Straponten.art.pl Prawa autorskie zastrzeżone.